Poszukiwania jak najlepszej metody odzyskania wosku z przeczerwionej woszczyny nie są obce żadnemu pszczelarzowi. W swojej pasiece przerobiłem praktycznie dwie metody.
Pierwsza z nich to wytapianie starym poczciwym tomerkiem. Operacja czasochłonna, przy resztkach syropu w plastrach powodująca jego karmelizację i zabrudzenie wytopionego wosku.
Druga z używanych metod to rozgotowanie woszczyny i późniejsze jej cedzenie. Niezbędny jest oczywiście duży garnek, w którym gotujemy kilka litrów wody i dokładamy kolejno plastry przeznaczone do przetopu. Po wypełnieniu garnka do około 3/4 pojemności spradzamy czy woszczyna jest dokładnie rozgotowana i gotowa do cedzenia. Na zwykłe plastikowe wiaderko nakładam metalowe sito i przelewam przez nie całą zawartość garnka. Pozostałości na sicie można przelać wrzątkiem w celu odzyskania pozostałości wosku, jednak nie są to znaczące ilości. Przy braku odpowiedniego sita można do cedzenia użyć podwójnie złożonej gazy.
Proces taki przeprowadzam kilka razy w ciągu sezonu przetapiając wosk z dzikiej zabudowy, ramek pracy czy uszkodzonych plastrów. Dzięki temu unikam ewentualnego zapleśnienia ramek przy dłuższym przechowywaniu.
Jesienią po selekcji ramek wytapiam całą pozostałą woszczynę a następnie topię wosk z całego sezonu i klaruję w 2-3 wiaderkach, w zależności od ilości otrzymanego wosku. Wiaderka ocieplam i czekam około 48 godzin. Po wyjęciu krążki są skrobane, suszone i czyściutkie odkładane do magazynku.
Kolejną czynnością niezbędną w procesie pozyskiwania wosku, szczególnie gdy węzę wykonujemy z wosku pochodzącego z innych pasiek jest jego sterylizacja. Powstało wiele rozwiązań próbujących obejść parametry "książkowe", od podgrzewania wosku w garnku na palniku, poprzez gotowanie w szybkowarach a na wstawianiu pojemnika z woskiem do piekarnika kończąc. Oczywiście żadna z tych metod przez użytkowników nie jest weryfikowana na skuteczność eliminacji przetrwalników zgnilca amerykańskiego, czyli może jedynie uspokajać sumienie pszczelarza.
Na forum "Ambrozja" pojawił się w końcu merytoryczny tekst autorstwa "górskiego-pszczelarza" http://www.gorskie-miody.pl/ który wyraził zgodę na jego zamieszczenie na tym blogu.
"... Jeżeli przetrwalniki zgnilca giną w temperaturze 121,1 C po 30 minutach (dane z książki Glińskiego "Choroby pszczół") to:
Jeśli kupimy szybkowar który pracuje w nadciśnieniu 0,7 atm (takie można znaleźć spokojnie na allegro) czyli osiągnie wewnątrz temperaturę 115 C podczas gotowania.
A z tego wynika, że aby kompletnie wybić w takim garnku przetrwalniki po zastosowaniu mojego wzoru wychodzi, że czas sterylizacji powinien być dłuższy o 4,07, czyi powinien wynosić jakieś 122 minuty (czyli pełne 2 godziny i 2 minuty:). Po tym czasie już nic nie przeżyje
ps. niby 6 stopni różnicy tylko, a taka ogromna przepaść w czasie.
Przy zakupie szybkowaru pracującego przy nadciśnieniu 0,8 atm, czyli 117C takie też są spokojnie dostępne. Czas sterylizacji to 77 minut.
A druga sprawa przypominałem sobie trochę informację odnośnie sterylizacji w autoklawach oraz bez pary czyli np. w garnku. I jest poważny problem. Przy sterylizacji w autoklawie dodatkowym parametrem oprócz temperatury, która odgrywa dużą rolę podczas sterylizacji jest para wodna, która potęguje jej działanie.
Dlatego też jeśli podgrzewamy wosk w garnku do 120 stopni. To tak naprawdę po 30 minutach nie zabijemy wiele przetrwalników i wosk będzie nadal skażony! Pamiętajmy o tym. Temperatura sterylizacji bez pary wodnej powinna wynosić od 160-180 C, a to już wpłynie niekorzystnie na jakość wosku (zasmoli się i zaciemnieje na pewno) jeśli się nie zapali. Także pozostaje sterylizacja tylko i wyłącznie w szybkowarze lub autoklawie. Ewentualnie promieniowanie gamma jeśli ktoś ma dostęp.
ps. poprawka znalazłem na necie artykuł o gotowaniu wosku w garnku ogrzewamy płaszczem olejowym. Należy gotować wosk w temperaturze 150 C przez 1,5 h. Wtedy pozbywamy się spor. Temperatura zapłonu wosku to jakieś 150 stopni.
Co nie zmienia faktu że lepiej chyba kupić sobie szybkowar i gotować spokojnie przez 2 godziny..."
jak chodzi o wytapianie wosku to nie ma nic lepszego jak topiarka słoneczna bez zabawy w gotowanie ,brud,smród itd. właśnie wymieniłem mój wosk w krakowskim Pszczelarzu nie gotowany nie klarowany tylko z topiarki słonecznej.Ostatnie przetopienie to ilość{wcześniej uzyskaną z plastrów} dostosowaną do formy na piernik wkładam do zużytej pończochy i wosk który się wytopi jest czyściutki i nadaje się do handlu.
OdpowiedzUsuńTomku wiesz, że z tymi temperaturami przy podgrzewaniu wosku to cały czas powtarzane nie prawdziwe parametry. Wosk się nie przysmoli, nie przypali i nie zapali w temperaturze przedziału 150-200 st. C (czysty sklarowany wosk). Temperatura oscylująca w granicach 300 st. C prawdopodobnie będzie temperaturą zapłonu
OdpowiedzUsuńSzybkowar już jest 12 l teraz zostały tylko próby oczywiście odkażania wosku bo węże robię sobie na swoich walcach opublikuj
OdpowiedzUsuńGdzie można kupić takie sito do przecedzania wosku. Będę wdzięczny za informację.
OdpowiedzUsuńOferujemy doradztwo finansowe klientom, firmom poszukującym finansowania dłużnego/pożyczkowego oraz kapitału obrotowego na rozpoczęcie nowej działalności lub rozwój istniejącej. Zainteresowane strony prosimy o kontakt mailowy pod adresem: francoispinault807@gmail.com w celu uzyskania dodatkowych informacji.
OdpowiedzUsuń