piątek, 22 lutego 2013

Lej i skrzynka zsypowa na pszczoły.

 Dzisiaj doposażyłem swoją pasiekę w kolejne zabawki.
Nauczony doświadczeniem zeszłego sezonu i kłopotami związanymi ze zsypywaniem pszczół do transportówki postanowiłem nabyć lej do zsypywania pszczół u dostosowaną do niego osiatkowaną skrzynkę.

Mój wybór padł na sprzęt oferowany przez jednego z kolegów ogłaszających się na forum "Ambrozja" ale także funkcjonującego na allegro. Sprzęt można zamawiać również poprzez stronę www http://www.bzyki.com/

Przesyłka dotarła zapakowana w karton i zafoliowana, poczta się sprawiła i jej nie uszkodziła :). Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu - bardzo solidna konstrukcja bazująca na grubej sklejce i drewnianych listwach. Użyta jest cienka siatka ciągniona która mimo naprężenia jest jednak nieco pofalowana. Wszystkie elementy są połączone ze sobą za pomocą zszywek i gwoździ. Po wstawieniu leja w otwór konstrukcja jest stabilna i funkcjonalna.
Z użytkowego punktu widzenia zarówno blaszany lej jak i skrzynka na pszczoły spełnia swoje zadanie.

Jednakże w tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu. Jakość wykonania budzi kilka zastrzeżeń. Nie wpływają one na funkcjonalność, jednak psują efekt końcowy kupionego sprzętu.
Pierwsze niedociągnięcie to niedopasowanie elementów składowych skrzynki, zbyt krótkie listwy, nierówno złożone elementy. Widoczna jest także krzywo wstrzelona zszywka wychodząca z drewna. Sprawia to wrażenie jakby całość była składana na kolanie.

Druga sprawa to użycie drewna z sinizną i sklejki z siną powierzchnią stwarza niekorzystne wrażenie.

Na koniec, konieczna jest poprawa kontroli jakości, skoro do sprzedaży trafił metalowy lej z niedokładnie dogiętym kołnierzem.

środa, 6 lutego 2013

Korpusy, korpusy, korpusy ...


Wielu pszczelarzy to zapaleni majsterkowicze budujący swoje ule z mozołem i przy wykorzystaniu najprostszych narzędzi. Pokażę swoją "technologię" budowy. Założenie było proste, musi wystarczyć do tego piła (lepiej elektryczna, ale z piłą ręczną też budowałem), konstrukcja ma być prosta i odporna na pszczelarza :)).


Korpus buduję z beleczek 20x30 albo 30x30, te cieńsze używam do półkorpusów grubsze do korpusów na pełną ramkę. ścianki wewnętrzne robię ze sklejki wodoodpornej 10mm, przyciętej na wymiar w CASTORAMIE. Jest to rozwiązanie szybkie i wygodne, zmniejszające ilość zakamarków trudnych do późniejszego odkażania. Ścianki zewnętrzne to przycięte klepki boazerii grubości 12,5mm. Między ściankami umieszczam przycięty styropian o grubości 20 lub 30mm. Po zmontowaniu całości, zewnętrzne powierzchnie maluję dwukrotnie pokostem a następnie także dwukrotnie, farbą olejno-ftalową.

Pracę rozpoczynam od docięcia beleczek, zamontowania ich w na desce montażowej. Następnie po dokładnej kontroli wymiarów wewnętrznych uzyskanego kwadratu z beleczek i kątów prostych, skręcam beleczki wkrętami o długości 60mm. Nie stosuję klejenia, wyłącznie połączenia na wkręty.

Po zmontowaniu dwóch ram, dopasowuję do ich środków dokładnie przycięte na szerokość prostokąty sklejki. Sklejkę zamawiam przyciętą na nieco większą długość. Wymiar ostateczny dopasowuję do ramy. Staram się pasować dość ciasno (na wcisk), dzięki czemu dobrze przycięta sklejka sama wymusza odpowiednie kąty i utrzymanie pionów konstrukcji. Sklejka jest mocowana do ram przy użyciu kleju do drewna i dodatkowo przybijana gwoździkami miedziowanymi o średnicy 1,4mm i długości 25mm.


Kolejny krok to docięcie i wprawienie izolacji termicznej, czyli styropianu. Tu sprawa jest prosta, nożykiem montażowym docinam prostokąty styropianu i wciskam je dookoła korpusu pomiędzy ramy. Można docinać styropian piłą (grzbietnicą) do drewna, jednak mamy wtedy wszystko upaprane drobinami styropianu (silnie naelektryzowanymi).

Następny etap to przymocowanie warstwy zewnętrznej z klepek boazerii. W pierwszej kolejności mocuję do narożników docięte na szerokość klepki "startowe" dla powierzchni ścianki. Są one przyklejane i dodatkowo przybijane gwoździkami 25mm. Następnie składam, z boku brakujące klepki (bez jednej ostatniej sztuki), smaruję powierzchnię ramy klejem i na to nakładam cały pakiet klepek. Całość, poprzez kawałki belek drewnianych, dociskam ściskami stolarskimi i zostawiam minimum na dobę.

Po zmontowaniu wszystkich ścian, docinam ostatnie klepki na szerokość (wymiar zdejmuję bezpośrednio z korpusu) i mocuję je na klej i gwoździki. Po wyschnięciu całość jest lekko przeszlifowana papierem ściernym.


Ostatnia czynność, przed malowaniem to docięcie i przymocowanie na same gwoździki listewek o grubości 10mm i szerokich na 20mm, dzięki którym uzyskujemy wręg, na którym wiszą ramki.

Zgodnie z sugestią załączam zdjęcie korpusu zrobione "od dołu".