
Jedną z metod walki z nastrojem rojowym, jaki zastosowałem w pasiece jest zamiana miejscami rodni z miodnią. Zabieg wykonałem w 10 rodzinach w których pojawiły się mateczniki rojowe zasklepione i niezasklepione, po długim okresie chłodu z deszczami.
Wykonanie tego zabiegu jest banalnie proste. Do miodni przekładamy jedną ramkę z odkrytym czerwiem, i stawiamy ją na dennicy. na górę kładziemy szczelną powałkę albo kawałek folii i na to stawiamy rodnię z dodatkowym otworem, służącym jako wylotek. WAŻNE - koniecznie trzeba sprawdzić czy w rodni jest żelazny zapas pokarmu, jeśli nie to uzupełnić. U mnie jest on zawsze skierowany w przeciwnym kierunku jak wylotek dotychczasowy. Pszczoła lotna wraca do miodni (stojącej w miejscu dotychczasowej rodni) a w rodni zostaje zbyt mało pszczół na wyrojenie.
Wnioski jakie mi się nasunęły w związku z powyższą metodą:

- najbezpieczniej jest początkowo dać rodnię na oddzielnej dennicy i odstawić 2-3 metry za ul, z wylotkiem w przeciwną stronę.
- w przypadku uli bezfelcowych, oddzieliłem je od siebie tylko kawałkiem folii i przesunąłem względem siebie tworząc szczelinę (wylotek) z tyłu ula. W tym układzie jednak właśnie nie zgryzły wszystkich mateczników i wyszedł rój
- w przypadku bardzo mocno zaawansowanego nastroju albo kiepskiej pogody (brak intensywnych lotów) proponuję strząsnąć do miodni kilka ramek z rodni.
Generalnie jak na razie dla mnie metoda jest ciekawa i dość skuteczna, praktycznie zero nakładów, szybka i mało pracochłonna.
A po tym zabiegu łączysz wszystko z powrotem jak było,miodna wraca na górę?
OdpowiedzUsuńTak, łączę wszystko i powracam do stanu wyjściowego tylko jedna uwaga: przed zmianą koniecznie trzeba przejrzeć wszystkie ramki i polikwidować ewentualne mateczniki.
UsuńCynig, a jak technicznie wyglądało u ciebie takie połączenie rozdzielonej rodziny?
Usuńw styropianach odkrywałem korki w powałce, żeby wyrównać zapachy, w innych lekko uchylałem folię, żeby pszczoły powoli się mieszały a w innych psiknąłem ze spryskiwacza wodą z kroplami (pod ręką miałem eukaliptusowe) do każdego korpusu inne po prostu zamieniłem.
UsuńW każdym z tych przypadków nie było ścianania się pszczół
A po jakim czasie mniej więcej powracasz do stanu pierwotnego?
OdpowiedzUsuńokoło 10-14 dni
UsuńPo zabiegu zamiany rodni z miodnią gdzie jest matka?
OdpowiedzUsuńCzy w korpusie odizolowanym od matki nie budują mateczników ratunkowych.
Matka cały czas jest w rodni, do miodni specjalnie wkładamy ramkę z czerwiem żeby pszczoły miały na czym ciągnąć mateczniki i żeby normalnie pracowały. Oczywiście musimy kontrolować sytuację i zerwać je na tyle wcześniej, żeby nie wygryzła nam się matka ratunkowa.
UsuńWszystko fajnie pozbywamy się nastroju rojowego, ale (moim zdaniem) miodu z tego okresu, chyba również. Gdzie rodzina składa nektar i jak to wygląda ilościowo w porównaniu z rodziną bez tego zabiegu i bez nastroju rojowego. kilkanaście dni takiej zamiany to praktycznie cały cykl jednego pożytku np. z akacji. Jak kształtują się różnice w wydajności miodowej z tego okresu?
OdpowiedzUsuńPrzecież cała pszczoła lotna jest w miodniach postawionych na dennicy i to ona właśnie tam znosi nektar z pola.
UsuńMożna się zastanowić, czy przy dłuższym przetrzymaniu takiego układu korpusów (ponad 2 tygodnie) nie dodać półnadstawki na rodnię. Ale to już temat na oddzielne dywagacje.
Jest tam cała pszczoła lotna, jednak nie ma tam matki i zastanawiam się właśnie czy brak matki nie wpływa ujemnie na ewentualny zbiór nektaru w czasie tego "zabiegu"
UsuńMatki nie ma, ale ciągną mateczniki na wsadzonej ramce z odkrytym czerwiem i to nijako maskuje stan bezmateczny.
UsuńW każdym razie na pewno lepiej jest zrobić taki zabieg jak ciągłe zrywanie mateczników.
Jeszcze nie wypraktykowałem u siebie tej metody ale już w najbliższym sezonie na pewno będzie dla mnie podstawową metodą zapobiegania rójce.Do tej pory biegałem z drabiną i zbierałem roje.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jak by wyglądało w rzeczywistości gdybyśmy jednocześnie wykorzystali tą metodę do wymiany matki na młodą tzn. do miodni która idzie na spód dali matecznik na wygryzieniu albo od razu matkę unasiennioną.Z chwilą łączenia matka z rodni poszła by do odkładu.
Powyższa metoda była by rewelacją gdyby rodzina nie była zawarrozowana.
Zastanawia mnie jak ją zmodyfikować by jednocześnie ograniczać ilość warrozy
zastanawiam się czy po połączeniu po 10 dniach pszczoły znowu nie wejdą w nastrój rojowy
OdpowiedzUsuńusprawniłem cały proces przez otworzenie otworu wentylacyjnego w daszku jako wylotka a zamiast kraty odgrodowej wstawiam kawałek płyty pcv . Co o tym sądzisz ?
OdpowiedzUsuń