niedziela, 27 stycznia 2013

Wytapianie i sterylizacja wosku


Poszukiwania jak najlepszej metody odzyskania wosku z przeczerwionej woszczyny nie są obce żadnemu pszczelarzowi. W swojej pasiece przerobiłem praktycznie dwie metody.

Pierwsza z nich to wytapianie starym poczciwym tomerkiem. Operacja czasochłonna, przy resztkach syropu w plastrach powodująca jego karmelizację i zabrudzenie wytopionego wosku.

Druga z używanych metod to rozgotowanie woszczyny i późniejsze jej cedzenie. Niezbędny jest oczywiście duży garnek, w którym gotujemy kilka litrów wody i dokładamy kolejno plastry przeznaczone do przetopu. Po wypełnieniu garnka do około 3/4 pojemności spradzamy czy woszczyna jest dokładnie rozgotowana i gotowa do cedzenia. Na zwykłe plastikowe wiaderko nakładam metalowe sito i przelewam przez nie całą zawartość garnka. Pozostałości na sicie można przelać wrzątkiem w celu odzyskania pozostałości wosku, jednak nie są to znaczące ilości. Przy braku odpowiedniego sita można do cedzenia użyć podwójnie złożonej gazy.

Proces taki przeprowadzam kilka razy w ciągu sezonu przetapiając wosk z dzikiej zabudowy, ramek pracy czy uszkodzonych plastrów. Dzięki temu unikam ewentualnego zapleśnienia ramek przy dłuższym przechowywaniu.

Jesienią po selekcji ramek wytapiam całą pozostałą woszczynę a następnie topię wosk z całego sezonu i klaruję w 2-3 wiaderkach, w zależności od ilości otrzymanego wosku. Wiaderka ocieplam i czekam około 48 godzin. Po wyjęciu krążki są skrobane, suszone i czyściutkie odkładane do magazynku.

Kolejną czynnością niezbędną w procesie pozyskiwania wosku, szczególnie gdy węzę wykonujemy z wosku pochodzącego z innych pasiek jest jego sterylizacja. Powstało wiele rozwiązań próbujących obejść parametry "książkowe", od podgrzewania wosku w garnku na palniku, poprzez gotowanie w szybkowarach a na wstawianiu pojemnika z woskiem do piekarnika kończąc. Oczywiście żadna z tych metod przez użytkowników nie jest weryfikowana na skuteczność eliminacji przetrwalników zgnilca amerykańskiego, czyli może jedynie uspokajać sumienie pszczelarza.
Na forum "Ambrozja" pojawił się w końcu merytoryczny tekst autorstwa "górskiego-pszczelarza" http://www.gorskie-miody.pl/  który wyraził zgodę na jego zamieszczenie na tym blogu.
"... Jeżeli przetrwalniki zgnilca giną w temperaturze 121,1 C po 30 minutach (dane z książki Glińskiego "Choroby pszczół") to:
Jeśli kupimy szybkowar który pracuje w nadciśnieniu 0,7 atm (takie można znaleźć spokojnie na allegro) czyli osiągnie wewnątrz temperaturę 115 C podczas gotowania.
A z tego wynika, że aby kompletnie wybić w takim garnku przetrwalniki po zastosowaniu mojego wzoru wychodzi, że czas sterylizacji powinien być dłuższy o 4,07, czyi powinien wynosić jakieś 122 minuty (czyli pełne 2 godziny i 2 minuty:). Po tym czasie już nic nie przeżyje
ps. niby 6 stopni różnicy tylko, a taka ogromna przepaść w czasie.

Przy zakupie szybkowaru pracującego przy nadciśnieniu 0,8 atm, czyli 117C takie też są spokojnie dostępne. Czas sterylizacji to 77 minut.
A druga sprawa przypominałem sobie trochę informację odnośnie sterylizacji w autoklawach oraz bez pary czyli np. w garnku. I jest poważny problem. Przy sterylizacji w autoklawie dodatkowym parametrem oprócz temperatury, która odgrywa dużą rolę podczas sterylizacji jest para wodna, która potęguje jej działanie.
Dlatego też jeśli podgrzewamy wosk w garnku do 120 stopni. To tak naprawdę po 30 minutach nie zabijemy wiele przetrwalników i wosk będzie nadal skażony! Pamiętajmy o tym. Temperatura sterylizacji bez pary wodnej powinna wynosić od 160-180 C, a to już wpłynie niekorzystnie na jakość wosku (zasmoli się i zaciemnieje na pewno) jeśli się nie zapali. Także pozostaje sterylizacja tylko i wyłącznie w szybkowarze lub autoklawie. Ewentualnie promieniowanie gamma jeśli ktoś ma dostęp.

ps. poprawka znalazłem na necie artykuł o gotowaniu wosku w garnku ogrzewamy płaszczem olejowym. Należy gotować wosk w temperaturze 150 C przez 1,5 h. Wtedy pozbywamy się spor. Temperatura zapłonu wosku to jakieś 150 stopni.
Co nie zmienia faktu że lepiej chyba kupić sobie szybkowar i gotować spokojnie przez 2 godziny..."

4 komentarze:

  1. jak chodzi o wytapianie wosku to nie ma nic lepszego jak topiarka słoneczna bez zabawy w gotowanie ,brud,smród itd. właśnie wymieniłem mój wosk w krakowskim Pszczelarzu nie gotowany nie klarowany tylko z topiarki słonecznej.Ostatnie przetopienie to ilość{wcześniej uzyskaną z plastrów} dostosowaną do formy na piernik wkładam do zużytej pończochy i wosk który się wytopi jest czyściutki i nadaje się do handlu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomku wiesz, że z tymi temperaturami przy podgrzewaniu wosku to cały czas powtarzane nie prawdziwe parametry. Wosk się nie przysmoli, nie przypali i nie zapali w temperaturze przedziału 150-200 st. C (czysty sklarowany wosk). Temperatura oscylująca w granicach 300 st. C prawdopodobnie będzie temperaturą zapłonu

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybkowar już jest 12 l teraz zostały tylko próby oczywiście odkażania wosku bo węże robię sobie na swoich walcach opublikuj

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie można kupić takie sito do przecedzania wosku. Będę wdzięczny za informację.

    OdpowiedzUsuń